Informujemy, że w najbliższych godzinach
br. mogą nastąpić utrudnienia w dostępnie do galerii w związku z pracami konserwatorskimi.

Świadectwa z rekolekcji noworocznych 2015/2016

Bardzo dziękuję za ten wyjazd :) 

Rok temu byłam pierwszy raz na tak wyjątkowym Sylwestrze. Już wtedy pod koniec wyjazdu postanowiłam, że jeżeli będzie organizowany wyjazdowy Sylwester i będę miała możliwość, to z miłą chęcią pojadę. Sylwester w tym i tamtym roku były najlepszy. Ten Sylwester był spotkaniem z Bogiem i z drugim człowiekiem. Był dla mnie otwarciem się na Boga i bliźniego z miłością, życzliwością i radością. Na wyjazd jechałam z ciekawością i pogodnym nastawieniem. W czasie Świąt Bożego Narodzenia nie mogłam się doczekać tych rekolekcji. Otwartość, życzliwość i serdeczność ludzi sprawiła, że ten czas był najpiękniejszy. Gdy dowiedziałam się, że tematem będzie "Konieczne Spotkania - Adoracja", bardzo się ucieszyłam. Zawsze była to dla mnie jedna najtrudniejszych form modlitwy. Zastanawiałam się na czym polega, jaki ma sens. Dzięki konferencjom zmienił mi się pogląd na adorację.

Adoracja - ja patrzę na Niego, On patrzy na mnie, jesteśmy tylko dla siebie, "opalam" się Jego miłością.

Bardzo mi pomogła praca w grupach. Z Księgi Wyjścia 33, 7-11 utkwiło mi, że Pan jest naszym przyjacielem, z którym spotykamy się twarzą w twarz, z którym rozmawiamy o wszystkim, o radości i smutku. On nie jest Kimś wyższym nieosiągalnym. On jest dla nas. On jest naszym Stwórcą, Tatusiem i chce nas wysłuchać. Cały czas czeka na nas, wyciąga do nas rękę. Czeka na nasze TAK. Tak Panie, Ty jesteś moim Panem, Ojcem i Królem. Otwieram się na Twoje Słowa, na Twoją miłość, na Twój plan. On czeka na nasze zaufanie, całkowite oddanie się Mu. Dlatego mówię Ci Panie: TAK, bądź moim Przyjacielem.

Dzięki temu wyjazdowi moje serce napełniło się pokojem i radością, szczęściem i miłością.

Zawsze marzyłam poznać ludzi, z którymi mogę swobodnie porozmawiać o wierze, o Bogu. Zaczęło się od rekolekcji noworocznych w tamtym roku. Zaczęłam poznawać takich wspaniałych ludzi, którzy nie wstydzą się porozmawiać o Bogu. Dzięki temu wyjazdowi również poznałam takich ludzi. 

Mam nadzieję, że wszyscy są tak szczęśliwi jak ja, a nawet bardziej. Niech Pan Jezus trwa w naszych sercach. Postarajmy się znaleźć czas na adoracje Jezusa, czytanie Słowa Bożego, na modlitwę, aby zgłębiać swoją wiarę i wprowadzać słowa w czyn. Uświadomiłam sobie, że czyny są najważniejsze, bo z tego będziemy "rozliczani". Kochajmy Boga i siebie wzajemnie. Bóg jest ze mną, z nami. Jest moim, Twoim, naszym Przyjacielem. Nigdy nas nie zostawi samych. Chwała Tobie, Panie. Amen.

 

Miało być parę zdań. Wyszło o wiele więcej. Wszystko na chwałę Boga. Czuję chęć dzielenia się radością i miłością Bożą, żeby każdy wiedział jak Bóg jest wielki, że nie należy się go bać, tylko być z nim Przyjaciółmi. On nas kocha mimo wszystko. 

Pozdrawiam,

Joanna B.


Świadectwo z rekolekcji noworocznych. 

Cieszę się bardzo, że w tym roku także mogłam uczestniczyć w rekolekcjach.
W tym roku bardzo mi się podobało wielbienie, ale także czytanie Pisma Świętego w grupie.
Nie przepadam za adoracją w ciszy.
Wolę bardziej uwielbiać Pana Boga, poprzez śpiew.
Było to bardzo wzruszające i piękne doświadczenie spędzać z nowymi osobami i uwielbiać Pana Boga.
Spotkania w grupie z Pismem Świętym również były bardzo interesujące.
W tym roku dowiedziałam się bardzo dużo na temat adorowania Pana Boga.
Mam nadzieje, że w przyszłym roku też będę mogła uczestniczyć w rekolekcjach.
Mam nadzieje także, że jak czas pozwoli będę odwiedzać duszpasterstwo częściej. 

Dziękuję za mile spęczony czas Wam wszystkim. 

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku życzę. 

Joanna


Jak przeżyłam rekolekcje ? To może zacznę od tego, że na początku nie do końca byłam zdecydowana na sylwestrowy wyjazd. Miotałam się bardzo jechać, nie jechać. Z jednej strony chciałam ten czas spędzić sama a z drugiej czułam, że nie jest to najlepszy pomysł. Jednak dziś nie żałuję tej decyzji. Do wspomnień z wyjazdu zaliczam również przygotowania do niego. Wielka radość towarzyszyła mi podczas zakupów z Dominiką. Szukanie i wybieranie tych wszystkich artykułów, naelektryzowany wózek, który nie raz wjechał w sklepowe półki a przede wszystkim mina ludzi, których spotykałyśmy, może i tak trochę jak dzieci ale za to Boże Dzieci :D Następnego dnia towarzyszył mi trochę niepokój kiedy wiedziałam, że w drodze do Bystrej moje miejsce jest obok kierowcy z doświadczenia wiedząc że różnie to z nimi bywa. Los chciał że trafił nam się sympatyczny szofer, z którym mimo korków podróż dość szybko zleciała. J Pierwszego dnia najlepiej wspominam wieczór modlitewny, każda adoracja jest dla mnie zatrzymaniem się w czasie, w biegu, który ciągle mi towarzyszy. Pragnęłam również podsumować cały kończący się rok, jednak piękny śpiew nie pozwolił mi na to ale nie dałam za wygraną. Kiedy wszyscy poszli spać, razem z Martyną z powrotem udałyśmy się do kaplicy, gdzie zastałyśmy ciemność i ciszę, ale tego potrzebowałam. Wracając w środku nocy do pokoju moje rozradowanie umocnił nocny koncert chrapania i do tego darmowe bilety, dawno się tak dobrze nie bawiłam :D Kolejnego dnia ciężko było się zwlec z łóżka, napięty plan też temu nie sprzyjał. Mimo to wyniosłam bardzo wiele z konferencji, spotkań, rozmów za co bardzo wszystkim dziękuje. Na zabawie sylwestrowej myślami byłam daleko, wróciły wszystkie sprawy i troski lecz pasterka noworoczna była lekarstwem, gdzie mogłam wszystko zostawić i zacząć nowy etap z Nim. Rewelacyjne wspomnienia mam również ze sprzątania po zabawie, latanie na miotle, gra balonami a potem kawa i piękny wschód słońca za oknem J Ostatniego dnia zmęczenie już dało się we znaki ale najbardziej budującym momentem chyba było dla mnie świadectwo w grupie. Mimo, że niektórzy mieli różne propozycje spędzenia tej sylwestrowej nocy, wybrali się z nami. Przypadek ? Chyba nie.

Pozdrawiam Magda


 

Miłość rządzi na Woodstocku

Przystanek Woodstock      Przystanek Jezus to inicjatywa ewangelizacyjna skierowana do uczestników Przystanku Woodstock, który co roku odbywa się w Kostrzynie nad Odrą. W tym roku wybrałam się tam po raz drugi. Przed rozpoczęciem festiwalu przeżywaliśmy wspólnie z innymi ewangelizatorami rekolekcje prowadzone przez ks. bp. Edwarda Dajczaka. Potem przez kilka dni spędzaliśmy czas na polu woodstockowym, by być  z ludźmi, którzy przyjechali do Kostrzyna nie tylko z Polski, ale i z całej Europy. Rozmowy często toczyły się do późna, czasem niemalże do świtu. Czy żałuję którejś nieprzespanej nocy?
Ani trochę! :)

     Gdy zastanawiałam się przed wyjazdem po co jadę na Przystanek Jezus, ciężko było mi odrzucić myślenie o sobie. Wiedziałam, że jadę tam po to, żeby uczestniczyć w rekolekcjach, że chce pogłębić swoją wiarę, swoje patrzenie na bycie uczniem-misjonarzem, że chce poznać nowych ludzi i spotkać się z dawnymi znajomymi. Ale wśród tych wszystkich „ja”, odnajdywałam coś jeszcze. Chciałam jechać na Przystanek z miłości. Z miłości której ja sama doświadczam na co dzień, która mnie podnosi każdego dnia, dzięki której żyję i jestem tu gdzie jestem. Chciałam jechać tam z miłości do ludzi, których tam spotkam, do Woodstock-owiczów. Wiedziałam, że większość z nich jest ochrzczona, że są oni częścią tego samego Kościoła, że są moimi braćmi i siostrami, którzy być może tej miłości nigdy nie doświadczyli, może są na nią zamknięci, może zostali skrzywdzeni. Chciałam iść do nich i mówić im o tej Wielkiej Miłości, o Jezusie, którego doświadczam. Nie chodzi tu o nawracanie, o to by mówić im, że to czy tamto co robią jest złe. Pewnie niejeden z nich, mógłby to samo powiedzieć mi. Jesteśmy wszyscy grzesznikami, ale Ten, który za nas umarł jest większy niż nasz grzech. I o tym chciałam im mówić. Wezwanie, które Jezus kieruje do mnie, do Ciebie, do nas: „Idzie na cały świat i głoście Ewangelię” dotyka bardzo mocno mojego serca. Chce na nie odpowiadać każdego dnia: „Oto ja, poślij mnie”. I dlatego też wybrałam się na Woodstock :)

     Pojechałam. Doświadczyłam bardzo mocno Bożego działania. Wzruszał ludzkimi historiami. Wprowadzał w głębokie rozmowy, przemieniał ludzkie serca. Czasem nie trzeba było mówić nic, wystarczyło być i słuchać. Czasem starczyło powiedzieć komuś, że Jezus jest z nim, by zobaczyć wzruszenie i łzy na jego twarzy. Czasem trzeba było przyjąć na siebie obelgi i wyzwiska rzucane w naszym kierunku. Czasem trzeba było walczyć ze swoimi słabościami, zmęczeniem, niepowodzeniami, pychą, gadatliwością i egoizmem. A najpiękniejsze było to, że gdzieś wśród tych setek tysięcy ludzi, wśród muzyki, koncertów, gdzieś tam na uboczu, ukryty był Jezus w Najświętszym Sakramencie, do którego w każdej chwili można było przyjść i  spędzić z Nim czas.

Woodstock potrzebuje naszego świadectwa, dlatego zapraszam na Przystanek Jezus za rok! ;)